A cóż stworzenie mizerne,
Gdy obrócisz miłosierne
Ku niemu oczy.
Lubo wiem że gorzej jeszcze niźli łotr żyłem,
Gdy na świecie ciężkich grzechów dość popełniłem:
Ciałom tylko miał w wygodzie,
A dusza była o głodzie,
Ach! nieszczęśliwa.
Jednak ufam iż mnie przyjmiesz, jest tyle cudu,
Przez Różaniec ratowałaś tak wiele ludu,
Choć nie z zasług to z afektu,
Kto się udał do respektu
Twego a szczerze.
Pokaż litość, tego żebrze mdlejąca dusza,
Którą znana dobroć twoja ku tobie wzrusza:
Hej! zmiłuj się, ratuj onę,
Przez Różańcową koronę,
Nie daj jej zginąć.
Proś Syna wszystko uczyni, dla twej miłości,
Niech drogim ran swych balsamem orzeźwi mdłości:
Niech tym chlehem, w którym święta
Krew jest z ciałem wraz zamknięta,
Wiecznie nasyci.
Oddaję się twej opiece Pani łaskawa,
Abym słuchał Syna twego świętego prawa:
Dodaj siły, a me życie
Niech ci służy należycie,
Przez całe wieki.
Któż mi znajdzie tak dobrego na świecie Pana?
Jak Maryja Różańcowa niepokalana:
Niech jej każdy chwałę śpiewa,
Bo nas karmi i odziewa,
Nieba Królowa.