Patrz jak się nad nami śmiertelność sroży,
Jako nas zabija mor ten bicz Boży,
Jak wiele codziennie zagrzebują zwłok.
Aż nadto widzimy — Jak słusznie cierpimy,
Gdy nas karze Bóg — Bo my jego dróg
Odstępujemy.
Lekce sobie ważym jego rozkazy,
Pełno między nami Boskiej obrazy,
Błagajmyż go z płaczem, upadłszy do nóg.
Ach bądź litościwy! — Jezu dobrotliwy!
Ty sam serca skrusz — Do pokuty wzrusz,
Daj żal prawdziwy:
Nie pomnij na nasze tak ciężkie winy,
Przebacz nam dla Matki twojej przyczyny,
I na jej wstawienie nie zamykaj usz.
O Matko! za nami — Miękcz Syna prośbami,
Gdy ma karać broń — I przed gniewem chroń,
Zastaw piersiami.
Stań się nam Maryja jako wał zbrojny,
Od powietrza, głodu, ognia i wojny,
Gdy Syna ujrzysz gniew, rozbrój jego dłoń.