Wątpiąc o Boskiem obiecanem słowie
Ojciec, od razu szkodował na mowie:
Aleć zleczyło jego oniemienie,
Twe narodzenie.
Jeszcześ nie wyszedł z żywota ciemnego,
Poczułeś króla w łożnicy skrytego:
Matki proroctwa nowe zaczynały,
Z was siłę brały.
Bądź Bogu Ojcu wespół i Synowi
Chwała, i tobie świętemu Duchowi,
Który w jedności z obiema społecznie,
Królujesz wiecznie.
W młodych twych leciech od zgiełku miejskiego,
Zbiegłeś w pustynią miejsca bezludnego;
Aby cię zmaza nie doszła grzechowa,
I próżna mowa.
Odzież twa była z sierści wielbłądowej,
A pas rzemienny z skóry barankowej:
Pokarm szarańcza oraz dzikie miody,
A napój z wody.
Inni o przyszłej światłości prorocy,
Opowiadali ciemno jakby w nocy:
Tyś palcem wskazał Jezusa naszego,
Już zjawionego.
Nie był nad Jana żaden człowiek większy
Na tym okręgu ziemskim, ani świętszy:
Który był godzien chrzcić zbawcę całego
Świata grzesznego.
Bądź Bogu Ojcu i t. d.