Annie czyńmy dzięki, że z jej świętej ręki,
Łaski odbieramy;
Które nam obficie, daje całe życie,
Przez nią wszystko mamy.
Maryja Magdalena w świecie się kochała,
Grzesznicą, wszetecznicą, przez długi czas trwała.
Źyła wtenczas na świecie, gdy się już narodził
Jezus Chrystus Syn Boży, w Judzkiej ziemi chodził.
Z trafunku szła w bóżnicę słuchać słowa jego,
A Pan uczył pokory, przystała do niego.
I tak świat opuściwszy, wszystkie marne stroje,
Łańcuchy i manele, kosztowne pokoje:
Chrysta naśladowała widząc cuda jego,
We wszystkiem usługując, cierpiąc wiele złego.
Gdy był zamordowany, pod krzyżem leżała,
Płacząc krzycząc ustawnie, rzewno narzekała.
Aż ją też noc nadeszła, w grób Pana włożono;
I tak przez caluchną noc z bacznością strzeżono.
Nazajutrz bardzo rano drogie maści wziąwszy,
Biegła skokiem do grobu, stanęła westchnąwszy.
Chciała ciało pomazać, nie masz Pana w grobie;
Wzięto Pana, nie masz go, lamentuje sobie.