Ej! gdyby jeden z twych kompanów
Który z łaski Boskiej wyzuty,
Mógł jeszcze powrócić do życia,
Jakiejby nie czynił pokuty!
Pewnieby zaszedłszy w pustynie,
Dni jego w krwawej dyscyplinie,
I postach były przepędzone,
Nadgradzając czasy stracone.
Niechże te piekielne pożary,
Które ci w wieczności dogrzeją,
Strumienie serdecznego żalu
Łez gorzkiego z oczu twych wyleją:
Niechaj krew sędziego i Pana,
Na krzyżu za ciebie wylana,
Przy zgonie szacunku dodaje,
Czego ci z twych zasług nie staje.
Nie trwóż się, ani też desperuj,
Że w grzechowej jesteś malignie;
Oddaj się w opiekę Maryi,
Ona cię z tej toni wydźwignie.
Wiesz dobrze że jej nie nowina,
Za nami błagać swego Syna:
Najwięksi grzesznicy doznali,
Którzy jej na pomoc wzywali.