Witaj wodzu pustelników, pełen świątobliwości,
Społeczniku zakonników, kolumno stateczności.
Ojcze Patryarchów dawnych, sprawiedliwości wzorze,
Chwało proroków przeslawnych, prawej pokory torze.
O! Ewangelistów jota, ohraz Chrystusa żywy,
Chorągwi męczeńska złota, Onufry Job cierpliwy.
Kwiatku panienek wstydliwych niewinności przykładzie,
Źródło wyznawców wód żywych bądź nam grzesznym
w zakładzie.
Ożyjcie upłynione wieki,
Wspomnijcie dla sierot opieki,
Które kapłan święty, a Paulo Wincenty,
Rozsiał w świata końce, ratując tysiące
Na duszy, na ciele, w nauce i w dziele.
O święta miłości! gdzieżeś teraz,
Świat cię już nie widząc, jęczy nieraz.
Rok tysiąc pięćset siedmdziesiąt szósty,
Otworzył jałmużny upusty,
Bertrandzie Gwillomu, gdy w ich nędznym domu,
Wincenty się rodzi jałmużnik, i wschodzi
Miłościwe lato z stokrotną zapłatą.
Otwórzcie się dłonie na jałmużny
Uwolni się grzesznik piekłu dlużny.