Z prac moich usłużny, ubogim jałmużny
Chcę ci ofiarować, gościa w dom przyjmować.
Ciebie za pokarm biorę ja ziemskie plemię,
Wnijdź w serce moje Chryste jak ziarno w ziemię:
Ciało i krew twoja, to szczęśliwość moja,
O! słodyczy chleba, któryś zstąpił z nieba,
Karmicielu świata, tyś moja zapłata,
Racz we mnie królować, a daj się miłować.
Przykrych i miłych bliźnich, kochać jak siebie,
Rodzicom, Panom, służyć żądam w potrzebie:
Od cudzego łoża, strzeż mnie bojazń Boża,
A z cudzyeh majątków, nie przyswoję wziątków,
Świadczyć też fałszywie, myślić pożądliwie,
Ani się odważę, nigdy się nie skażę.
Twą pełni wolą Boże, kto cię miłuje,
Twe przykazania chowa, za grzech żałuje:
Kto przeciwnie robi, grzech sobie sposobi,
Ma w piekle karanie; lecz kto z grzechów wstanie,
Z świętemi społeczny, weźmie żywot wieczny,
W nierozdzielnym stanie, ma z Bogiem kochanie.
Od piersi matki mam w tobie nadzieję,
O Synu Boży! choć serce truchleje,
Gdy mi złe życie na pamięć przychodzi,
Od czasu gdy mnie matka w grzechu rodzi.
Ty znałeś moją niemoc od żywota,
Jak we mnie cnoty nie masz tylko psota: