Wzięta do dziś dnia widzieć się nam daje,
W której kaplica z kościołem zostaje,
Na honor Bogu i Stanisławowi
Męczennikowi.
Na pamięć cudu ta jest wystawiona,
Pogrzebem ciała dawno już wsławiona,
W której zwykły się odprawiać ofiary,
Cuda bez miary.
Tyś był Biskupem gorliwym w Krakowie,
Jaśniałeś zawsze prawdą w swojej mowie,
I po ambonach występki gromiłeś,
Jak anioł żyłeś.
Wpadłeś w nienawiść króla Bolesława,
Ze z twych gorliwych kazań wielka sława:
Wyklinasz grzesznych, przystępu nie dajesz,
W kościele łajesz.
Publicznie wołasz na króla śmiałego,
Aby poprzestał czynić co jest złego:
Ten rozgniewany wpada do kościoła,
Żołnierzy woła.
Impetem wielkim, przy mszy Stanisława
Rąbią w kawałki, aż posadzka krwawa:
Na siedemdziesiąt dwie części rozcięty,
Stanisław święty.
Wielki męczennik cierpiał to dla Boga,
By nam pokazał jak jest przykra droga
Do nieba, kto chce iść, pragnie i żąda,
Niech to ogląda.
Cieszą się wszyscy że Stanisław święty,
Za krwi rozlanie jest do nieba wzięty:
Którego członki cudownie się zrosły,
Cud nam przyniosły.
Strona:Śpiewnik kościelny czyli pieśni nabożne z melodyjami w kościele katolickim używane (Mioduszewski).djvu/0972
Ta strona została przepisana.