Czy słuszny był ten ostracyzm estetyczno-literacki? niech osądzą czytelnicy, zwłaszcza ci, którym miłą jest poezya.
Jeżeli tacy natchnieni lirycy średniowieczni, wzbijający się w siódme niebo na skrzydłach mistycznej miłości, nie mają mieć prawa nazywać się poetami, dla tego, że opiewają tajemnicze drogi, po których dusza ogarnięta miłością łączyła się ze swoim Stwórcą — a natomiast pierwszy lepszy składacz światowych rymów, rości sobie prawo do tego tytułu — tedy wypadałoby utrzymywać na tej zasadzie, że ziemska cielesność bogatszem i szczytniejszem jest źródłem poetycznych natchnień, niż tajemniczy a nieograniczony świat duchowy.
Tymczasem niebrak oczywistych dowodów, że dla światowego poety trafiają się momenta, w których czuje się jakby wygnańcem na szerokiej pustyni, gdzie źródła dotychczas zasilające go, powysychały do szczętu. Cóż robi, czem się ratuje w tej puszczy? oto zwraca tęskny wzrok ku wiekom gorącej wiary, prosi ich o kropelkę rosy, aby orzeźwić się w źródle nie wysychającem nigdy.
Tej tajemnicy poetycznej twórczości, można przypisać, dlaczego te hymny i pieśni sięgające tych, ogłoszonych za ciemne i nieartystyczne średnich wieków, zachowały dla nas całą świeżość, całą woń, a nawet tak bardzo ceniony dziś realizm w sztuce.
Strona:Święci poeci - Pieśni mistycznej miłości.djvu/10
Ta strona została uwierzytelniona.