Ta strona została uwierzytelniona.
I coż po życiu, skazanéj
Żyć tak od Ciebie daleko?!
Takie życie, to kajdany,
To trumny gniotące wieko.
Już się i sama lituję
Mękom długiego konania —
Gdy niebo mąk mych nie czuje,
Umieram z nieumierania.
Ryba bez wody nie długo
Męczy się i zaumiera —
Śmierć dla cierpiących przysługą,
Im prędzej ich ztąd zabiera.
A moje życie rozpięte
Na katowni rusztowania.
O kiedyż będzie przecięte!
Umieram z nieumierania.
Chociaż doznaję ulżenia,
Gdy Cię widzę w Sakramencie,
Cierpień to moich nie zmienia
Bo w sercu jedno łaknięcie,
I silniej palą tęsknice,
I oczom mgła wciąż zabrania
Oglądać Twe boskie lice —
Umieram z nieumierania.
Choć serce żywi nadzieję
Że ujrzy oblicze Boże,
A przecież ciągle truchleje,
Że odepchnięte być może.