Strona:Świętopełk Czech - Jastrząb contra Hordliczka.djvu/127

Ta strona została przepisana.

czenia. Kiedy zaś niezadługo potem Julia powróciła i ze łzami w oczach opowiedziała tragiczny koniec swojej idylli, zdecydował się pan Hordliczka na kupno owego miejsca rządcy. Wiedział, że pan Jastrząb znów ponowi wszystkie swoje żądania.
Na szczęście, miał sekretarz jeszcze jedno miejsce rządcy w zapasie i obiecał, że przedstawi na nie pana Hordliczkę, gdy tenże przyszłą swoją wdzięczność oznaczył pewną sumą pieniężną.
Za kilka dni potem wprowadził sekretarz swojego protegowanego do hotelu, gdzie się pan hrabia ulokował. Pan Hordliczka ujrzał nareszcie oko w oko osobę, którą sobie w myślach tyle razy malował i którą byłby bez mała umieścił w liczbie niespełnionych marzeń. Ale oprócz blizny na czole, nie znalazł w twarzy pana hrabiego żadnego podobieństwa z obrazem, jaki sobie w duchu utworzył. Tylko głęboka uniżoność, jaką wyrażała krótko ostrzyżona głowa sekretarza wobec tego zwykłego napozór człowieka, zdradzała jego wysokie stanowisko w społeczeństwie. Niepozorny ten pan powiedział w krótkich słowach Hordliczce, że go przyjmuje do służby, i że udzieli mu na tem miejscu za dziesięć dni szerszych wyjaśnień.
Kiedy wyszli od hrabiego, wcisnął szczęśliwy pan Hordliczka w rękę sekretarza obiecaną wdzięczność i leciał na skrzydłach dawno niezaznanej radości do domu. Niech sobie teraz pan Jastrząb tra-