Strona:Świętopełk Czech - Jastrząb contra Hordliczka.djvu/14

Ta strona została przepisana.

Przy oknie mała, płowowłosa córeczka pana Jastrzębia robi pończochę, śledząc okiem rozkoszne komiczne ruchy szarego kociaka, igrającego z kłębkiem na podłodze.
Przy nogach pana Jastrzębia przewraca smukły chłopczyna zabrudzone karty jakiejś książki obrazkowej, a dziecinne jego gawędzenie mile się łączy z tykotaniem starożytnego zegara i trzaskaniem drzewa w piecu.
Pan Jastrząb sam odpoczywa w błogim spokoju w głębokim fotelu, z wyszywaną czapeczką na głowie, w pstrym, luźnym szlafroku i wypuszcza chwilami jednym kącikiem ust białawe obłoczki dymu, podczas gdy drugi mocno ściska cybuszek taniej porcelanowej fajki.
Ale spokój pana Jastrzębia nie jest zupełny.
Trzyma on w jednej ręce warstwę papierowych prążków i odsuwa palcem jednę kartkę po drugiej, śliniąc czasem palce z półgłośnemi uwagami. Przytem mienią się na jego twarzy wyrazy gniewu i spokoju.
Z bajeczną szybkością przesuwał w palcach te stemplowane prążki papieru. Prawdopodobnie nabył wprawy w tej czynności przez częste ćwiczenia.
Palec jego był podobny do palca fałszywego gracza, który pokazuje w przelocie kolory kart.
Pan Jastrząb także poznawał z migocących brzegów całą treść swych kartek. Czasem zatrzymy-