bohatera zwróciła się ku osobie, która weszła do pokoju.
Była to Marta idylicznego mieszkania pana Jastrzębia, zajmująca jakieś wahające się stanowisko między służącą a gospodynią. Zresztą cała jej postać była jakaś wątpliwa, nieograniczona. Już wiek jej sprawiał kłopot w określeniu; rzekłbyś, że nie jest ani stara, ani młoda, ani w latach średnich. Twarz jej była o niewyraźnych rysach, lekki biały owal, wargi blade, oczy wylękłe i jakby na zawsze olśnione zbyt silnem jakiemś światłem; jasno-rude jej włosy, bez połysku, spływały zawsze dowolnie koło głowy i ocieniały kilku oddzielnemi splątanemi kosmykami wysokie czoło, które wyglądało z pod nich jak blady księżyc z pod pręgów szarych obłoczków. Toaleta jej zdaje się nie przekraczała nigdy prostej kretonowej sukni, koszuli i białego nocnego kaftana; te dwa ostatnie były pod szyją zwykle nad miarę rozchylone.
Kto zwrócił uwagę na jej ciągłe skurczone ramiona i trzęsące się ręce, musiał sądzić, że jest jej wiecznie zimno.
Co się nareszcie tyczy jej strony duchowej, ustaliło się przekonanie, że za tem białem, wysokiem czołem nie było wszystko w porządku.
Ta kobieta wsunęła się do pokoju i rzekła stłumionym, bezdźwięcznym głosem:
— W przedpokoju czeka jakiś pan.
Pan Jastrząb szarpnął się niekontent i wypuścił
Strona:Świętopełk Czech - Jastrząb contra Hordliczka.djvu/16
Ta strona została przepisana.