Strona:Świętopełk Czech - Jastrząb contra Hordliczka.djvu/35

Ta strona została przepisana.

Jula nie odpowiedziała. Gdy się po chwili przekonała, że siostra jej śpi, wyjęła z za gorsetu list, który szybko rozpieczętowała. Sądząc z marek na kopercie, przychodził z Konstantynopolu.
List, który Julia przed zaśnięciem przeczytała, był następującej treści:

Droga Julo!
Listowy, który ci poda zziębłą ręką z zaśnieżonej torby mój list, nie uwierzyłby może, że był on napisany przy otwartem oknie i osuszony ciepłym wiosennym podmuchem. Tak, mam tu już wiosnę. W tej chwili jednak wiosnę „na łonie pustych skał”, ta wązka bowiem ulica Pery, na którą spoglądam z wysokości czwartego piętra, jest bardzo podobną do głębokiego skalnego przesmyku. Z obu stron wznosi się szereg wysokich domów, których liczne balkony znajdują się tak blizko siebie, iż Julia mogłaby tu z łatwością podać Romeowi różę przez ulicę. Wygląd tej ulicy przypomina mi poniekąd ghetto średniowiecznego miasta chrześcijańskiego, w czasie, gdy księżniczka Sabath rozlewała wkoło swoją poświętną, tajemniczą poezyę. Lękliwie tulą się do siebie smutne domy, a strach i nieufność odbija się w całej ich postaci: w grubych murach, mocno zamkniętych drzwiach i troskliwie zasłoniętych oknach. Mieszkańcy ich suną się po chodnikach pośpiesznym, niepewnym krokiem, jakby czemprędzej chcieli uciec z morza nie-