Strona:Świętopełk Czech - Jastrząb contra Hordliczka.djvu/40

Ta strona została przepisana.

steśmy rodacy. Szczęśliwy przypadek. Pan może nie uważa tego za szczęście, ale mam nadzieję, że wkrótce odłożymy pańskie uprzedzenie ad acta.
A doktór Wolny okazał się naprawdę cudownym lekarzem. Kiedy dotknął się mej ręki i odgarnął mi z gorącego czoła włosy, zdawało mi się, że pod jego dotknięciem, jak przy dotknięciu silnego egzorcysty, demon choroby ucieka z mego ciała.
W kilka dni byłem zdrowszy. Bezwątpienia należy się także niemała część zasługi mojej małej Greczynce, której złototkane pantofelki słyszałem bezustannie szeleszczące po pokoju i której smukłe palce z lubością widziałem zajmujące się różnokolorowemi czepeczkami aptekarskich flaszeczek, ostrożnie i łagodnie jak z koronami kwiatków.
Doktór Wolny odwiedzał mnie kilka razy dziennie. Siadał przy mojem łóżku i opowiadał mi szczegóły ze swego życia. Utraciwszy wcześnie biednych rodziców, był już w wątłej młodości pozostawiony sam sobie. Przecierpiawszy cały czyściec biednego studenta, wstąpił nareszcie z ładnie zwiniętym dyplomem pod pachą w oczekiwany z upragnieniem raj niezależnego życia. Ale niezadługo poznał, że wstąpił właściwie do nowego oddziału ciężkiej walki o życie. Nie posiadając kapitału, ani szczególnych znajomości, cierpiał młody goiciel ludzkości, sam poważną chorobę, brak pacyentów. Przyjął wówczas bez namysłu miejsce lekarza okrętowego, które mu ktoś zaproponował. W urzędzie tym odbył dalekie podróże po świecie. Burzą porwane liny nieraz bi-