Strona:Świętopełk Czech - Jastrząb contra Hordliczka.djvu/68

Ta strona została przepisana.

zwykle wygrywał, że przy ostrożności i zimnej krwi łatwo się ustrzedz może przed stratą i że polski szlachcic, do którego chciał wstąpić na służbę, podług świadectwa sekretarza, lubił co jakiś czas bawić się z urzędnikiem grą w karty.
Demon gry używa przy chwytaniu ludzkich dusz tylko jedynej i do tego bardzo prostej i przezroczystej metody, a jednak tysiące mądrych i ostrożnych ludzi staje się ofiarami tych kilku znanych forteli, z których się składa cała jego piekielna sztuka. Jaki więc dziw, że się pan Hordliczka pomimo swoich siwych włosów niedługo trzepotał w jego sieci.
Z początku poświęcił większą uwagę zajmującej twarzy pana sekretarza, siedzącego naprzeciw siebie, niż malowanym papierkom, które trzymał nieprzytomnie w ręku i słuchał z roztargnieniem nauki, której mu udzielał pośrednik w wyszukiwaniu miejsc, zrzekłszy się wspaniałomyślnie gry, aby módz przyjacielolowi początkującemu pomagać.
Ale stopniowo zaczęła się u niego pokazywać ta ześrodkowana uwaga, którą piętnuje demon hazardu swoje ofiary. Ręka ściskała karty mocniej, wargi się zacięły, oczy rozszerzyły, a delikatna jego twarz, pochylona łakomie naprzód, nabywała ostrzejszych rysów.
Pan Hordliczka wygrywał. Palcem kurczowo skrzywionym odsuwał swoje wygrane i spoglądał od czasu do czasu błyszczącem okiem na rosnącą kupę pieniędzy przed sobą, przyczem goniły się w jego