Strona:Świętopełk Czech - Jastrząb contra Hordliczka.djvu/79

Ta strona została przepisana.

nic przeciwko temu, aby sobie głowa rodziny znalazła jakieś podrzędne miejsce w jakiej kancelaryi lub kantorze i aby się starała też dla Jarosława wyszukać jakie użyteczne zajęcie.
Pan Hordliczka nie odkładał urzeczywistnienia się swego przedsięwzięcia. Zaraz nazajutrz po rodzinnej naradzie udał się z Jarosławem w drogę, aby wyszukać obecne mieszkanie starego, komicznego szlachcica, który z nieboszczykiem hrabią do Supowa przyjeżdżał. Liczył na jego stosunki z wyższym światem.
W domu hrabiowskim powiedziano mu, że rycerz Komarowski — takie było nazwisko naszego szlachcica — wkrótce po śmierci starego hrabiego z pałacu się wyprowadził i dano mu zarazem obecny jego adres.
Pan inspektor wybrał się zaraz do oznaczonego domu na odległej ulicy i znalazł tam rzeczywiście na jednych drzwiach trzeciego piętra bilet z napisem: „Rycerz Komarowski z Komarowa.”
Pociągnąwszy zardzewiałą rękojeść dzwonka, usłyszał szurganie krzesłem, szelest papieru, potem szybkie kroki ku drzwiom, w których się ukazał sam rycerz Komarowski.
W spojrzeniu jego znać było rozczarowanie. Był prawdopodobnie przygotowany na inną wizytę i teraz kosztowało go wiele trudu, aby zamienić uniżony wyraz twarzy w pobłażliwy uśmiech.
— Ach, starzy znajomi z Supowa! Oh, Supów! — zawołał z uczuciem, gdy mu się zmiana w twarzy nareszcie udała.