— Jakże wyrośliśmy, jak się rozwinęli! Ach, człowiek się starzeje — tak starzeje!
Potem zaprowadził gości do drugiego pokoju.
— Nieurządzone mam jeszcze mieszkanie — tłómaczył się na progu.
Urządzenie pokoju było rzeczywiście bardzo prymitywne.
Kilka sztuk prostych starych sprzętów, podobnych do pomieszanych resztek kilku zrujnowanych rodzin, na podłodze w kącie kupa książek, potłuczona gitara, zakurzona szachownica razem z zasmolonemi figurkami, na starej skrzyni tors gipsowy, przedstawiający na gustownej podstawce ładnie wykonaną wierzchnią część surduta i kołnierz jakiegoś olbrzyma ducha, a przed nim szereg rumianych jabłek — to był cały ruchomy majątek naszego rycerza.
O mało co byłbym zapomniał o jednem wgłębieniu w murze, w którem zubożały szlachcic przechowywał ostatnie ślady sławy swojej; wisiały tam obok siebie wyobrażenia wierne pod względem heraldycznym herbu rodzinnego i pejzaż w tanim oleodruku z podpisem: „Widok ruin zamku w Komarowie”, pod niemi zaś starożytny kindżał w podartej, skórzanej pochwie.
Rycerz wskazał swoim gościom jedyne dwa stołki w pokoju, a sam siadł na skrzyni, rozciągnąwszy na niej poprzednio jakiś kawałek woskowanej materyi, która dotychczas zakrywała przed ich oczami jego stół do pisania. Ta zasłona miała okrywać fizyo-
Strona:Świętopełk Czech - Jastrząb contra Hordliczka.djvu/82
Ta strona została przepisana.