Strona:Świętopełk Czech - Jastrząb contra Hordliczka.djvu/94

Ta strona została przepisana.

prosto do wytkniętego celu. Prędzejbym zapomniał o własnej korzyści, niżbym opuścił jeden punkt z prawa swoich mandantów. Jeżeli pan zapłaci w ciągu trzech dni, rzecz będzie w porządku; jeżeli nie, sięgnę bez wahania do zbrojowni prawa po broń, jaką uznam za stosowną. Wszelka dalsza rozprawa w tym przedmiocie byłaby zbyteczną stratą czasu pańskiego... i mego.
Na ostatnie dwa słowa położył dr. Zamotal tak silny nacisk, że pan Hordliczka odchodził bez nadziei.
Dr. Zamotal rozkazał w tej chwili w kancelaryi, aby podkreślić dwa razy dzień podania egzekucyi Jastrząb contra Hordliczka.
Pod wieczór tego samego dnia zapukano nieśmiało i do kancelaryi weszła dziewczyna, na którą odrazu rzuciły się oczy całego personelu, niby wygłodniałe wilki na swoją ofiarę. Ta miła i powabna postać odcinała się wyraźnie w tej brudnej przestrzeni, która widywała najczęściej tylko niezgrabnych wieśniaków i skrzywionych synów Izraela. Oczy pisarzów spoczęły na tej zgrabnej postaci, stającej nieśmiało pod krzyżowym ich ogniem, z rumieńcem wstydu na łagodnej twarzy, wpół oświetlona pręgą żółtego światła, które całowało ją namiętnie, jakby chciało wpić w siebie piękno, którego tak dawno już nie widziało.
Piękna strona wyszeptała ze spuszczonemi oczyma pytanie, czy może się zobaczyć z panem doktorem?