Strona:Świętopełk Czech - Jastrząb contra Hordliczka.djvu/98

Ta strona została przepisana.

— Nie ma więc żadnego ratunku? — pytała Julia, wstając.
— Żałuję bardzo, że nie mogę w tej kwestyi nic zrobić. Ach, ten żołnierz niegrzeczny zaczepił halabardą o pani mantylę. Przepraszam! tak! Łotr! Ma prawdziwie żołnierskie usposobienie. Kupiłem go na wystawie sztuki. Polecam się łaskawej pamięci pani!
Na drugi dzień złożono podanie egzekucyjne do sądu.
Fascykuł Jastrząb contra Hordliczka rósł odtąd aż miło. Przybywały do niego podania o areszt egzekucyjny, o otaksowanie, o licytacyę, o wstrzymanie egzekucyi i jakieś tam jeszcze, między któremi kilka bardziej skomplikowanych, które młody koncepista opracowywał ze szczególnym pietyzmem.
Użyłem tutaj porównania z szachowemi figurkami; rzeźbiarska ich ozdoba jest dla gracza rzeczą obojętną, ale pomimo to dodaje grze większego powabu. Tak pisywał i młody koncypient ze szczególniejszą ochotą dla fascykułu Jastrząb contra Hordliczka, bo podczas tej pracy unosiła się przed wzrokiem jego duszy wspaniała postać Julii Hordliczkówny.
Ale wróćmy do domu pana Hordliczki. Tam od ostatniej naszej wizyty zaszły liczne, ważne zmiany. Przedewszystkiem stał się tam częstym gościem człowiek w długim surducie z dużemi mosiężnemi guzikami, z pliką papierów pod pachą, który przeklinał za każdym razem tę drabinę bez końca, jak