Pogardził ojcowskie włości,
Także wszystkie majętności,
Lekceważąc srebro, złoto,
Nie dbając bynajmniej a to.
Zaczął swój Zakon szczęśliwie,
We wszystkiem żyjąc cierpliwie,
Na modlitwie trawiąc lata,
Opuściwszy próżność świata.
Pisał swój Zakon statecznie
I szedł do Rzymu bezpiecznie,
Prosił Papieża świętego,
By potwierdził Zakon Jego.
Nie chciał Papież wiedzieć o tem,
Przez sen mu Bóg zjawił potem,
Wstawszy, kazał przywieść k'sobie,
Franciszka w nowym Zakonie.
Błogosławił Jemu sławnie,
Zakon oznajmując jawnie,
Który jest z Niego zaczęty,
Niechaj Go Pan strzeże święty.
Potem się szczęśliwie zwrócił,
A bracią swą pilnie uczył,
Do pogan ich rozsyłając,
Chrystusa opowiadając.
I sam się do pogan puścił,
Ewangelii ich nauczył,
Pragnąc dla Boga swojego
Męczennikiem zostać jego.
Strona:Święty Franciszek Seraficki w pieśni.djvu/137
Ta strona została przepisana.