Strona:Święty Franciszek Seraficki w pieśni.djvu/188

Ta strona została przepisana.

Czy zły duch może wzbudził je raczej,
Jak zwykł na ziemi wzbudzać krzykaczy,
Aby zagłuszyć: czy radę zdrową,
Czy dobrą sławę, czy święte słowo?
Dość, że się takie jaskółek stado,
Ponad zebraną ludu gromadą.
Wzdłuż, wszerz zwijając kręconym lotem,
Tak zagłuszało głos swym świegotem,
Że nikt Świętego słyszeć nie zdołał.

Święty więc podniósł dłoń i zawołał:
„Siostry jaskółki! na imię Pana!
Proszę was, zmilczcie! — Pieśń na to dana,
By czy to w waszym, czy w naszym rodzie,
Być ku czci Pana, nie ku jej szkodzie.
A żeście dość Go wielbiły pieniem,
Więc go uczcijcie teraz — milczeniem!“

Skończył — i oto, cud niepojęty!
Nowy ruch powstał między ptaszęty,
Znać jedna drugiej podaje hasło,
Aż jakby światło, co nagle zgasło,
Szczebiot ich ustał; — i w ciszy głuchej,
Słychać już tylko skrzydeł ich ruchy,
Gdy na gałęziach drzew nad pagórkiem,
Jedna przy drugiej siadały sznurkiem,
Jakby różańca czarne kaliwa
Nizała w rzędy ręka cierpliwa;
Jak gdyby rzesza słuchaczów nowa
Przybyła słuchać Bożego słowa. —

I duch w Świętego wstąpił z wysoka,
Zapłonął w duszy, zajaśniał z oka,
I jak blask słońca w zwierciadlach fali,
Odbił się w duszach tych, co słuchali.