Strona:Święty Franciszek Seraficki w pieśni.djvu/201

Ta strona została przepisana.

Polecił wonczas małżonkę najdroższą,
I kazał by ją miłowali wiernie.
A gdy z jej łona uchodząc, przeczysta
Dusza wracała do królestwa swego,
Nie chciała innych mar dla swego ciała.[1]
Pomyśl więc teraz, jakimże być musiał
Ten, co był godnym jego towarzyszem,
Kiedy Piotrową sterował z nim łodzią
Po morskich toniach do wytkniętej mety!
Tym towarzyszem był nasz Patryarcha;
A więc kto za nim idzie, jak rozkazował,
Dobrym towarem swój ładuje statek.[2]
Lecz trzoda jego łakomą się stała
Nowej żywności tak, że się koniecznie
Rozpierzchać musi po czaharach różnych;
A owce jego, im dalej od niego
Odchodzą błędne, tem częściej wracają
Z próżnem wymieniem do owczarni swojej.
Są, które zguby lękając się garną
Ku pasterzowi, ale takich mało,
Że mało sukna starczy na kaptury.[3]
Jeżeli słowa moje nie są ciemne
Jeżeliś słuchał pilnie i z uwagą,
Jeśli com mówił, przypominasz sobie,

  1. W oryginale jest: „aI suo corpo non volle altra bara“. Bara znany dosłownie mary; przenośnie może znaczyć uroczystość pogrzebowa. Podania mówią, że Św. Franciszek chciał być pochowany w grobowym dole, przeznaczonym dla karanych śmiercią
    zbrodniarzy.
  2. Współtowarzyszem Św. Franciszka w kierowaniu łodzią Piotrową to jest kościołem był Św. Dominik. Św. Tomasz powiada, że kto idzie na naukę jego, ten do łodzi żywota swego wkłada towar dobry, to jest dobre i święte uczynki.
  3. Św. Tomasz uskarża się, że trzoda Św. Dominika ugania się za marnościami świata i że nie wielu jest prawdziwych następców Św. Dominika, tak że dość jest nie wielkiej ilości sukna, aby wystarczyło na ich odzienie.