„A tyle biednych co Cię nie znają,
„Nie wiedzą prawie, że duszę mają,
„Strasznych zbrodni nawet się nie wstydzą,
„A poza grobem już nic nie widzą.
„Pragnę za nich przepraszać Cię, Panie,
„Ciągle wznosić przed tron Twój błaganie,
„Chcę zgromadzić wszystkie Twe zasługi,
„By niemi spłacić ich grzechów długi.
„Chcę Krew Twą Świętą do kropli zebrać,
„By miłosierdzie przez Nią wyżebrać
„I zalać to straszne cierpień może,
„Któreś za grzechy zgotował, Boże!
„Jeślić, Panie, więcej cierpieć trzeba,
„By módz tych biednych przyjąć do nieba,
„Oto mię sługę masz pokornego
„Na wszelkie chłosty wciąż gotowego“...
Jakież Twe dziecię dzięki Ci złoży,
Żeś mu pozwolił, Wybrańcze Boży,
Tak łatwo i bez wszelkiej odmowy,
Posłuchać z Bogiem rozmowy.
Widzę, że celem życia Twojego
Było, by Boga zagniewanego
Za tyle grzechów naszych przejednać
I nam nieszczęsnym łaskę wyjednać.
Ja — jako Twe nieodrodne dziecię,
Chcę za grzeszników poświęcić życie,
Chcę, Ojcze Święty, powtarzać z Tobą:
„Przebacz im Boże, pojednaj z sobą“.
S. Y. Z.