Strona:Święty Franciszek Seraficki w pieśni.djvu/41

Ta strona została skorygowana.

godnia Franciszek podwajał gorące modły. Myślał tylko o Jezusie ukrzyżowanym, mówił tylko o ranach, upokorzeniach i śmierci Jezusa ukrzyżowanego; dusza jego tak była przejęta pamięcią męki, że wylewała się w skargach, w żałośnych jękach, których nie mógł powstrzymać. Gwałtowność jego boleści zmuszała go do unikania obecności ludzi i szukania zupełnej samotności, gdzieby swobodniej mógł się oddawać swoim uczuciom. Tam to mógł wzruszyć tygrysy i zachwiać skałami. To mówił do Jezusa Chrystusa, jak gdyby Go widział obecnego: „O mój Jezu, Ty jesteś na krzyżu, a ja na nim nie jestem! Ty jesteś samą niewinnością, a cierpisz za zbrodniarza. Czyż potrzeba było tego wszystkiego, aby odpokutować za wielkość moich zbrodni? Czyż potrzeba było tego wszystkiego, o mój najdroższy Jezu, aby mi dowieść, że mnie kochasz? To za wiele, za wiele; ja aż nadto dobrze wiem, że mnie kochasz. Ale czyż to nie za wiele, o mój Jezu, że mnie kochasz bardziej, niż Twoje własne życie? Serce moje, cóż powiesz na to? Gdzież znajdziesz miłość, aby odpłacić za tak wielki zbytek miłości?“
To znowu dziwił się, że inne stworzenia nie przejmowały się jego uczuciami i że nie wylewały łez nad śmiercią swojego Stwórcy. „Ptaki niebieskie, nie śpiewajcie, ale jęczcie; dźwięki głosów naszych, niech żałobę i smutek głoszą. Wielkie drzewa, które w górę podnosicie wasze wierzchołki, pochylcie się, poobłamujcie gałęzie i zamieńcie je na krzyż, aby uczcić krzyż Jezusa Chrystusa. A wy skały, kruszcie się i współczujcie.“ Gdy mówił do nich i widział strugi wody, jak łagodnie szemrząc, płynęły pomiędzy temi skałami, przekonany był, że te szmery, to jęki i łzy, jakie skały wylewały. „Ach, jak wy mi się podobacie, skały! Jesteście więc wzruszone do łez! I wołał jeszcze głośniej: Siostry moje skały, płaczmy! A echo rozlegało się, płaczmy. Więc