Strona:Święty Franciszek Seraficki w pieśni.djvu/45

Ta strona została skorygowana.

musiał posilać. Po spożyciu posiłku powiedział do swych Braci: „Mówię wam, zaprawdę, iż każdy powinien się obrachować ze swemi siłami i spożywać tyle, ile mu potrzeba, aby ciało mogło służyć duchowi. Strzeżmy się dwóch ostateczności: nie trzeba ani za wiele jeść, co szkodziłoby ciału i duszy, ani też nieumiarkowanie pościć, gdyż Pan woli uczynki miłosierne, niż czyste zewnętrzne zachowywanie przepisów religii. Co się nas tyczy, kochani Bracia, to dla miłości naszego Brata, jedliśmy z nim razem, a nie dla prostej zachcianki lub też potrzeby“.[1]
Z równą pobłażliwością postąpił z Bratem Sylwestrem, jednym ze swych dwunastu pierwszych towarzyszów, który razu pewnego osłabł bardzo. Widząc, że Sylwester miał apetyt na winogrona, ale nie śmiał prosić o nie, zaprowadził go do sąsiedniej winnicy, usiadł z nim pod winnym szczepem, zerwał grono, pobłogosławił je i podzielił się z chorym. Pan Bóg pobłogosławił tej tkliwej miłości ojca; skoro tylko Sylwester zjadł swoją cząstkę, uczuł się zupełnie uleczonym.

Jeszcze jeden rys, bardziej wzruszający niż poprzednie, wskaże nam tę ojcowską tkliwość świętego Patryarchy dla swych Braci. Brat Rizzier z Bolonii, który został później błogosławionym, podlegał czas jakiś najstraszliwszej pokusie — rozpaczy; zdawało mu się, że jest skazany na wieczne potępienie i że święty Patryarcha unika go dla tej przyczyny. Straciwszy siły i odwagę, powiedział: „Wstanę i pójdę do Ojca, jeżeli mnie przyjmie łaskawie, będę miał nadzieję, że Wszechmocny Sędzia zlituje się nademną; jeżeli postąpi inaczej, będzie to znakiem, że Bóg odtrącił mnie od łona Swego miłosierdzia“. Poszedł natychmiast do pałacu biskupiego w Asyżu, gdzie Franciszek, bliski już zgonu, pielęgnowany był przez swego dostojnego protektora. Święty, wiedząc z objawienia o stanie duszy swego ucznia i o przyczynie tej podróży wysłał na jego spotkanie braci Leona i Masseusza:

  1. Thomas de Celano, Vita secunda, p. I., c. XV.