A na oszczepie wsadzone
Żelazo sto stóp mające:
Przebodło na drugą stronę
Serce, miłością płonące.
Oszczep się skruszył w mej dłoni,
Śmierć widzę na mnie zawziętą —
Chwytam tarcz — czy mię zasłoni?
Lecz i tę w sztuki pocięto!
Czem się od ciosów zastawię
Gdy tak naciera zuchwale?
W proch starty, upadam prawie
Miłością cały się palę.
Potem miótł takie pociski,
Że się już bronić przestałem,
A czując, żem śmierci blizki
Na całe gardło krzyczałem:
„Zgwałciłeś prawa szrankowe!“
On na to kuszę wojenną
wymierzył prosto mi w głowę —
Miłością gorę płomienną,
Pociski z kuszy miotane,
Tysiąco-funtowe bryły,
Ołowiem pooblewane,
Gradem się na mnie waliły,
Tak gęstym, że nadaremnie
Chciałem liczyć strzał za strzałem,
Z których każdy trafiał we mnie —
Cały miłością gorzałem.
Nie chybił mnie ani razu,
Tak pociski celne były —
Padłem podobien do głazu
I powstać nie miałem siły.
Strona:Święty Franciszek Seraficki w pieśni.djvu/55
Ta strona została skorygowana.