Strona:Świat R. I Nr 11 page 18 1.png

Ta strona została przepisana.

wzruszony i nie chciał nawet słuchać zrozpaczonego stadła. Na wszystkie tłómaczenia i wykręty odpowiadał niezmiennem „precz", wskazując mieczem ognistym rozwarte wrota Raju. I wreszcie musieli ustąpić.
Poszli przed siebie, nie wiedząc ani dokąd idą, ani po co. Ostre głazy pustyni kaleczyły im nogi. Czasem oglądali się za siebie i wówczas w krwawej łunie zachodzącego słońca widzieli wierzchołki drzew rajskich i majaczyła im się jeszcze w oddali brama z masy perłowej, zamknięta przed niemi na wieki.
Szli w milczeniu.
Nagle Ewa z głośnym płaczem upadła na ziemię, Adam poczuł, że od tej chwili miłość jej będzie dla niego najwyższem szczęściem a łzy najcięższą troską. I rzucił się ku niej przerażony na pomoc.
— Co ci to dziecko?
Ona jednak odepchnęła go od siebie gwałtownie.
— Odejdź, idyoto, — krzyknęła, zalewając się łzami. — To przez ciebie stało się to całe nieszczęście. Adam oniemiał. Po kilku chwilach dopiero odezwał się drżącym głosem.
— Jakto przezemnie?.. Przecież ty kazałaś mi zerwać i jeść jabłko.
Ewa rozpaczliwie załamała ręce.
— Ja.. ja!.. — krzyknęła, podnosząc się z ziemi. — Ale ty mogłeś się domyśleć przecież, co z tego wyniknie i przestrzedz mię... Och co za niedołęga.
— Ależ najdroższa...
— Odejdź!.. krzyczała, nie dając mu zbliżyć się do siebie. Ładnego będę miała z ciebie opiekuna!.. Jeden, jedyny mężczyzna na całej kuli ziemskiej i żeby był tak głupi!..
Zaczęła płakać spazmatycznie.
Adam nic już nie odpowiedział. Usiadł na kamieniu, ukrył twarz w dłoniach i zaczął rozpamiętywać swą winę.
— Prawda, wszak był mężczyżną.

Włodzimierz Perzyński.