Strona:Świat R. I Nr 13 page 16 1.png

Ta strona została przepisana.

„Jodło, rycerzu zacny mój!
Tego mi już zawiele.
Wolałabym, żebyś mnie zbił,
Jak jeszcze w zeszłą niedzielę.

„Wolałabym, żebyś mnie zbił,
Niewdzięczny chrześcijaninie,
Niż tę obelgę zimnych słów,
Za to, co dla cię czynię.

„Za miłość mą, za tyle łask
Taką mam dziś zapłatę?
Bądź zdrów — i możesz sobie iść —
Sama otwieram ci kratę."


2.

I dzwon i śpiew ze świętych bram
Rozlega się w Rzymie, w Rzymie;
Procesyę wiedzie papież sam,
A Urban mu na imię.

Wspaniale stąpa Boży mąż
W potrójnej, złotej tyarze,
Purpury jego niosą kraj
Najwyżsi dygnitarze.

„Urbanie, Ojcze święty, stój —
Nie dam postąpić ci kroku,
Zanim spowiedzi zbędę mej —
Ratuj od piekieł uroku!

I wszerz i wstecz odstąpi lud!
Zamilkną zbożne pienia —
Kto pielgrzym ten, co tarza w proch
Twarz dziką od cierpienia?

Urbanie, ojcze święty mój,
Rozwiązań moc ci dana —
Ach wybaw mnie z piekielnych mąk
I z właści złej Szatana!

Rycerzem Jodłą zowią mnie;
Miłosnej żądny uciechy,
Na górze Zezylii z duszą-m grzązł
Lạt siedem w lube grzechy.

Zezylia gładka pani jest,
Figlarna i pieściwa;
Jak słońca blask i kwiatów woń
Jej głos tak słodki bywa.

Jak motyl, gdy chce miody pić
Z wiosennych kwiatów kruży,
Tak dusza moja dąży wciąż
Do ust jej słodkiej róży.

Jej zacne liczko pełne kras
W warkoczy czarnej klamrze,
A spojrzą na cię oczy — skry,
Aż dech ci w piersi zamrze.

Gdy spojrzą na cię oczy — skry,
To jakby cię okował;
Jam tylko z wielkę biedą raz
Z tej góry się salwował.

Salwował ja ci się z tych gór,
Lecz gończym za mną lotem
Ściga mnie lubej pani wzrok
I woła: śpiesz z powrotem!

Upiorem marnym błądzę w dzień,
A życiem tylko mi noce;
O pięknej żonie wtedy śnię:
Przysiada się do mnie, chichoce.