Strona:Świat R. I Nr 17 page 14 1.png

Ta strona została przepisana.
Dobre serce.

Było sobie raz takie jedno nasze polskie jasnowłose dziewcze, jedno z tych dziewcząt, które mają samo serce w sobie i nieomal, że wszystkie funkcye fizyologiczne za pomocą serca spełniają — nie mówiąc już o takich rzeczach, jak myślenie.
Wszyscy się niem zachwycali.
— Jakie to złote, jakie poczciwe dziecko... Toż to dopiero wielki los na loteryi życia wygra, kto tę stokrotkę kiedyś za żonę weźmie.
A dziecko rosło szczęśliwie, nabierało ciała i kształtów i od najmłodszych lat miało jedno tylko pragnienie, aby czynić dobrze dookoła siebie. Gdy szło z mamą na przechadzkę, a po drodze nawinął się ubogi żebrak, zaraz zaczynało się napierać o grosz, aby go dać biednemu.
Aż matka, która sama zresztą była dobroczynną osobą i kilka razy do roku siadywała na wentach, o czem pisały pisma, musiała je przed zbytnią rozrzutnością przestrzegać.
— Człowiek nie tylko czuć powinie sercem, ale i rachować. Do grosika grosik a zbieże się trzosik. Gdyby każdy dawał ubogiemu jałmużnę, to ubogi stałby się wkrótce właścicielem kamienicy na jednej z pierwszorzędnych ulic i straciłby wszelką zasługę przed Panem Bogiem. — Pamiętajmy — że dobrze zrozumianem bogactwem niektórych ludzi jest właśnie ich bieda.
Gdy dziewcze przeszło z rodzaju nijakiego w zdecydowanie żeński, w gościnnych salonach jej rodziców zaczęło się zjawiać mnóstwo młodzieży.
Uroczej pannie wszyscy składali hołdy, za spojrzeniem jej fijołkowych oczów każdy gotów był lecieć jak piłka od tennisa, podbita wprawną dłonią... Boże, ileż to było intryg, żeby jej nuty przewracać — gdy grała na pianinie, albo rakietę podać. Włosy jej zdawały się olśniewać złotym swoim blaskiem, jak majowe słońce tych, rozkochanych młodzieńców. Wreszcie dwóch zastępuje jej raz drogę w ogrodowej alei.
Obaj z całem zaślepieniem, jakie stwarza miłość, wryli kort swoich kolan w ostry żwir ścieżki.
— Żyć bez ciebie nie mogę — zawołał pierwszy. — Bądź moją. Mam wielki talent i pragnę ci go złożyć w ofierze.
Drugi, słysząc to, zasępił się.
— Żyć bez ciebie nie mogę! — zawołał. — Ale cóż ja ci wielkiego w ofierze przyniosę? Nic nie mam — mam tylko mały majątek.