Strona:Świat R. I Nr 18 page 12 2.png

Ta strona została przepisana.

tnią przejrzałem uważnie, przerobiłem, przepisałem, jeszcze raz przerobiłem, jeszcze raz przepisałem... Pierwsza powieść! Człowiek robi sobie z nią tyle ceremonii, co z pierwszą kochanką...
...W końcu posłałem.
...Paff! Pierwsza nagroda!
...Dzień szału. Dwa dni radości. I potem — człowiek ma chłodną pretensyę do losu, że to wszystko nie stało się wcześniej.
...W Warszawie. Jeden z najpoważniejszych redaktorów zaprasza mnie do siebie. Na jutrzejsze zebranie czwartkowe.
— Pan nie zna naszego świata literackiego?
— Ani trochę.
— Ano, to pozna pan...
...I wymienia kilkanaście nazwisk najgłośniejszych, najbardziej znanych, najświetniejszych.
...Mówię do siebie z radością, dumą, wzruszeniem:
„Jutro mam wstąpić na Olimp warszawski...
...Żyć dziesiątek lat literaturą, poezyą, sztuką i nie módz z nikim rozsądnie zamienić kilkunastu słów o tem, czego dusza jest pełna?, nie wyrzucić nigdy w żywym geście, w dźwięcznem słowie swoich literackich entuzyazmów, umiłowań, wstrętów?! kisnąć i gorzknieć i rzdzą się zjadać samotnie i od samotności, w najpiękniejszej porze życia?!
...Ach, co za męczarnia?!.!
...Ale, myślałem, ta straszna, więzienna, wygnańcza epoka skończyła się oto dla mnie.
...Żywą radość, jaką odczuwałem idąc na on Olimp, tłumiła jednak pewna niepokojów pełna obawa.
„Czy ja nie będę zbyt małym i zbyt mizernym w tem świetnem gronie? Czy nie zdradzę się z tem, iż mam za mało wykształcenia, oczytania, pogłębienia, inteligencyi, samodzielności sądu? Czy nie wylezie na wierzch moje wewnętrzne ubóstwo?..
...Wiedziałem, że mam braków mnóstwo; że klasyczna archeologia jest mi prawie obca; że o historyi sztuki mam ledwie pobieżne pojęcie; żem filozofii zgoła nie studyował; że nie znam ani angielskiego języka, ani włoskiego, ani hiszpańskiego a i niemiecki, prawdę mówiąc, dość słabo,
...W miarę jak zbliżał się wieczór, moja wizyta nabierała coraz bardziej kształtu jakiejś straszliwej dla mnie loterji.
„Jeżeli rozmowa padnie na Schillera, albo na Schelley’a albo jeszcze na Racine’a — myślałem — to jestem zgubiony.
...Krzepiłem się jednak tą myślą, iż ta rozmowa, niby gałka latająca po czarnych i czerwonych numerach rulety, może upaść na poe-