Strona:Świat R. I Nr 1 page 12 1.png

Ta strona została przepisana.
CHŁOPI-POECI.

(„Blade kwiaty z chłopskiej chaty." Napisał Jantek z Bugaja, parobek wiejski. W Krakowie. 1905. Nakł. księgarni D. E. Friedleina. „Z pod chłopskiej strzechy". Zbiorek poezyi chłopa z nad Wisły, Ferdynanda Kurasia. Kraków. 1905. Nakł. księgarni ludowej K. Wojnara).

Trzydzieści kilka lat polskiej szkoły ludowej i prawidłowego rozwoju kulturalnego wsi polskich w Galicyi dały wyniki, które najbardziej wątpiących przejąć mogą otuchą i ufnością w przyszłość narodu. Na przestrzeni od Wisły do Sanu i Wisłoki spełniło się już oddawna marzenie Mickiewiczowskie. Księgi narodowe nietylko zabłądziły pod strzechy wieśniacze, lecz wyrobiły sobie tam naturalne i trwałe prawo obywatelstwa, stały się potrzebą elementarną. Wieś polska wytwarza sobie własną, coraz liczniejszą arystokracyę duchową, która nie zrzucając sukmany chłopskiej, żyje przecież w wyższych kręgach życia narodowego i zasila je bogatemi składnikami swojego ducha. Pisma polityczne Jakóba Bojki, jeśli pominiemy ich pierwiastek polemiczny i to, co jest w nich aktualne, związane ściśle z chwilą bieżącą, stanowią same jedne zjawisko wyjątkowe i podniosłe w nowoczesnej umysłowości polskiej. Tchną kryształową czystością dążeń, zadziwiają mocą, przepychem i prastarą jakąś dostojnością języka, nastrój rodzą piastowskiej tężyzny i Zygmuntowskiego poczucia siły.
Obecnie rodzą się pieśniarze chłopscy.
Za oknami księgarni krakowskich widnieją dwa wytwornie wydane tomy poezyj chłopów: Jantka z Bugaja i Ferdynanda Kurasia. Obaj twórcy z pod strzechy wieśniaczej wychowali się w twardych warunkach biedy chłopskiej i obaj sobie tylko zawdzięczają wzlot i wyższe dziedziny życia. Szczególnie ciężkiemi były losy Ferdynanda Kurasia, ubogiego szewca wiejskiego, dotkniętego od wczesnego dzieciństwa kalectwem głuchoty, którego całe mienie stanowi mała chata z ogródkiem, a skromne rzemiosło starczyć musi na utrzymanie licznej rodziny. Przyszłego chłopa-poetę ciągnęło od najmłodszych lat do książek i gazet. Za drobne, ubożuchne oszczędności wypisywał sobie dziełka ludowe, z których pił chciwie wiadomości o Polsce i o świecie, znosząc gorzkie wymówki rodziców-chłopów, żyjących troską tylko o chleb