Strona:Świat R. I Nr 4 page 19 3.png

Ta strona została przepisana.

— Nie kłam Enrico — szeptał złodziej — nie kłam, Enrico... Gdy umierałeś skrzynia twoja była pusta...
Zrobiło się cicho... A potem wybuchł śmiech ogólny... Bo Enrico tak się trząsł ze wstydu czy gniewu, że odpadła mu dolna szczęka i rozbiła się na kamiennej posadzce...
A Pafnucyusz opowiadał z tryumfem, jak okradł skąpca. Jak złoto oszukało Enrica na starość z młodym złodziejem...
Enrico wstał i powiedział oczami (bo ustami już nie mógł) do gospodyni:
— Dziwnych ludzi przyjmujesz w twym domu, signoro Fioravanti...
I odszedł.
Wśród ciszy słychać było głos Heliotropa, który patrzył w górę i mówił:
— O, cudna nocy, moja kochanko... Srebrny śnie ziemi...
Fioravanti myślała:
— Poeta Heliotrop miał prawdziwe życie... Bo go nie żył i tylko śnił... A życie jest snem... Poeta Heliotrop miał życie...

Tadeusz Rittner.