Strona:Świat R. I Nr 4 page 24 2.png

Ta strona została przepisana.

wiedział, że cyrkuł jest prawdziwą akademią doświadczenia, przyjąłbym tę prawdę raczej za dźwięczny paradoks. Ostrzeżony jednakże, postanowiłem zręcznie spolitykować i powiedziałem:
— To nie jest wykluczone...
Pan adjunkt wtedy podskoczył odrobinkę na krześle i stuknąwszy parę razy wskazujący palcem w stół, zawołał:
— To jest pewnik!...
I zjednany widocznie przez dowody mojej inteligencyi, nie zasklepionej w skorupie szablonowych i banalnych poglądów, począł mnie oświecać:
— Ja chcę panu jedno tylko powiedzieć: że jest ogromna różnica pomiędzy łapownikiem, prostym łapownikiem a pomiędzy człowiekiem, który bierze wziątki. Wziąć coś komuś ot, tak, korzystając z bieżącego ustroju społecznego, to paskudztwo. Ale wzamian za to, co się wzięło dać coś, co także ma swoją wartość, i nieraz dużą wartość, dać w zamian za to, co się wzięło, swoją pracę, swoją kompetencyę, swoje stosunki, swój pośpiech, swój spryt — panie, to jest całkiem co innego. Otóż niech pan zbierze na Mokotowskiem polu tych wszystkich, co mi kiedykolwiek dali łapówkę i niech pan zawoła: „Podnieś rękę ten, któremu adjunkt nie zrobił, wziąwszy łapówkę, co było potrzebne!“ Niech tu mnie, na tem krześle, śmierć nagła zaraz utłucze, jeżeli choć jedna ręka z całego tego ogromnego tłumu wysunie się do góry. Jest, panie, łapownik i łapownik. Znajdzie bo pan i takiego, co nietylko wszystko weźmie, ale jeszcze zażąda dwa razy więcej, dużo przyrzeknie i nic nie zrobi. Albo jeszcze zepsuje. Sam takich znałem. Panie, to jest prawdziwa swołocz, nie warta, żeby ją święta ziemia nosiła. Na tych to ja słów nie mam. I komu myśli pan oni szkodzą? Nie nam, nie mnie, nie tym, co wziąć wezmą, ale zrobić zrobią. Sobie oni tylko samym szkodzą. Oni sobie opinię popsują i tyle. Pójdzie o takim, że on „weźmie i jeszcze zepsuje.“ Więc drugi nie da i tyle. I nikt nie da, ot co.
Pan adjunkt wzruszył ramionami z litością nad tymi, którzy na tyle fałszywą drogę życia zdecydowali się wstąpić.
A ja potwierdziłem ten ruch ramionami:
— Tak.. tak...
Bądź co bądź, pan adjunkt mówił logicznie, — tego mu nie byłem w stanie zaprzeczyć.
— A pan myśli, że ci, co niebiorą łapówki, to są wszystko anioły? Ja takich znałem także w mojej karyerze. I mówię panu, z nimi nie ma życia. On leci na order, on leci