Strona:Świat R. I Nr 9 page 21 2.png

Ta strona została przepisana.

w Chrystyanii co raczej w mózgu Bernarda Shaw'a. Ile razy pisze o „znanych“ rzeczach — tyle razy pisze o czemś nowem. Prawdopodobnie okulary, przez które patrzy, mają jakiś osobliwy „numer". Przy tem pisze tak, że niema się ani chwili wrażenia literackiej kokieteryi, pisze tak, że wierzy się w jego „numer“ jak w szczerze niebieskie, chłopskie oczy.
...Po tem wszystkiem zrozumie każdy, że pierwsza sztuka Shaw'a (Widowers hauses), nie przyszła na świat w zwykłym, normalnym teatrze, ale na t. zw. — „wolnej scenie“. A do tego, że w normalnym (aż nadto) Londynie powstać mogła wogóle taka scena — przyczynił się agitator Shaw, przynajmniej pośrednio. Bo założenie „wolnej sceny" było następstwem niespodziewanego sukcesu „Nory" Ibsena nad Tamizą, a gdyby nie Shaw, to sukcesu tego z pewnościąby nie było.
Każda piękna kobieta wie o swej piękności, a każdy oryginalny talent wie, że — nie jest popularnym. Może więc dlatego nazwał Shaw pierwszy zbiór swych dramatów „Unpleasant plays". Zresztą niewątpliwie się oczernił. Naprawdę „nieprzyjemnie“ działają tylko te prawdy, które się mówi szanownej publiczności — tonem tragicznym. A Shaw nie jest nigdy „tragicznym“, bo ma zadużo sceptycyzmu (wobec wszystkiego i siebie). Każda prawda ma u niego tysiąc stron — nawet własna. Przedstawiciele tych „prawd" w jego dramatach nieraz w najpodnioślejszych chwilach ku ogólnej uciesze (a przedewszystkiem autora) sromotnie się „zasypują“... Tak ż publiczność czasem mocno jest niepewna, czy autor śmieje się z niej, czy ze swych „bohaterów“, czy z siebie... I nieraz postanawia bądź co bądź — się obrazić.
Całkiem niesłusznie. Bo jeżeli autor „się bawi", to tylko kosztem własnym, kosztem swego serca (które jak dowodzi np. „Candida" niewątpliwie posiada). Ten jego „humor" (i może tylko ten humor) jest czysto brytański, w swej treści i formie. Dlatego rozumie go może najmniej — brytańska publiczność.
Do utworów Shaw'a znanych najbardziej na kontynencie należą „Uczeń szatana" („The devil's disciple ze zbioru „Plays of puritans") i „Candida".
Nie widziałem dotąd „Candidy" dobrze wystawionej. Jest perłą zbioru „Pleasant plays" i najsubtelniejszem, jeśli nie najsceniczniejszem dziełem Shaw'a. Zdawałoby się, że przeniesienie tej pajęczyny na deski, powinno nęcić jako idealne zadanie każdego kierownika sceny. I też nie-