Strona:Świat R. I Nr 9 page 5 1.png

Ta strona została przepisana.
Mateczka.

Juljusz Lemaitre, subtelny i sceptyczny pisarz francuski, zadał sobie pewnego razu interesujące pytanie: „jaka karjera miała by dla niego najwięcej uroku, gdyby mu je dano do wyboru wszystkie?" „Przedewszystkiem, odpowiedział sobie na to pytanie, chciałbym być wielkim świętym. Na drugim szczeblu na dół po drabinie moich pragnień, niczem nie skrępowanych, postawiłbym karjerę wielkiego poety. Na trzecim wielkiego uczonego, głównie wynalazcy. Krok na dół: chciałbym być, ale to już faute de mieux, bardzo piękną kobietą. A u samego dołu tej fantazyjnej drabiny, stawiam słodycze, jakie są udziałem głośnego męża stanu, wielkiego polityka, naczelnika rządu“. To stopniowanie ułożone zostało przez człowieka, jednego z najwykształceńszych, najzdolniejszych i najbardziej uznanych; przez człowieka przytem, który się chlubił, że nie posiada żadnych opinii; tem bardziej zasad; a już i mówić nie ma co o wierzeniach. Przez szereg lat był on najgłośniejszym krytykiem teatralnym, pokpiwając bez ustanku z wielkich i małych autorów, ze znakomitych i niezdarnych aktorów, a zwłaszcza z tej publiczności, która teatr i sztukę w ogóle bierze na serjo. Kulturalnie zwyrodniały ten człowiek rozumiał i przenikał każdy element życia współczesnego, tylko żadnemu się nie poddawał. Umiał z niezrównaną subtelnością odszukiwać pierwiastek piękna w dziele sztuki i pierwiastek dobra w sytuacji życiowej, tylko pierwiastku prawdy doszukać się nigdzie nie mógł i dlatego lekceważył tamte oba. Otóż jeżeli taki człowiek mówi, że przedewszystkiem pragnąłby być wielkim świętym to oznacza ten wybór nie co innego, tylko przekonanie iż ta pozycją w świecie — daje największą sumę satysfakcji.

∗             ∗

Ten pogląd na rozkosze życia, wypowiedziany, w formie tak oryginalnej, przez jednego z najbystrzejszych ludzi współczesnych, przypomnieć warto gdy się chce zrozumieć, choć w niejakiej mierze, to szczególne i w kraju naszym jedyne dotychczas zjawisko, jakiem jest płocka dama, miewająca bezpośrednie konwersacje ze świętymi pańskimi i niebieskimi archaniołami. Daleki jestem od tego, aby widzieć w mankietnikach jedynie obłąkanych i złych księży, co jest i musi być poglądem urzędowym naszych sfer prawowiernych. Jest tam część obłędu, to niezawodna, w tem zacięciu się kilkudziesięciu ludzi, poświęconych kultowi miłości bliźniego. Ale ze wszystkich stron słyszę