Strona:Świat pani Malinowskiej (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/082

Ta strona została uwierzytelniona.

właśnie przez swoją małość. I jeszcze jedna, którą na próżno usiłowała tłumić: zmysłowość. Jakże często łapała siebie na brzydkich jej objawach. Nawet przy czytaniu dzieł naukowych spostrzegała, iż największe zajęcie wywołują w niej rozdziały, traktujące o sprawach płciowych. Wstydziła się tego przed samą sobą, ale i w uczuciach dla Ewarysta te rzeczy zajmowały za dużo miejsca. Już dotyk jego ręki wywoływał nieznaczny, ale przecież znany Bognie dobrze prąd podniecenia.
Pobudliwość jej rozwinęła się późno i tu można było szukać przyczyny nadmiernego jej nasilenia. Bogna nie uważała tego za zbrodnię, ani nawet za wykroczenie, że jeszcze przed ślubem, jeszcze zanim postanowili małżeństwo, należeli do siebie. Jeżeli z tego powodu odzywało się w niej niezadowolenie z siebie, to tylko dlatego, że powinna była walczyć z instynktem, bezsprzecznie najniższym w naturze ludzkiej, zwierzęcym.
Nie lubiła wszakże myśleć, a raczej rozmyślać o tych rzeczach, gdyż takie rekolekcje wywoływały najczęściej skutek wręcz przeciwny: przywodziły na pamięć wspomnienia, które przyśpieszały tętno krwi.
Zresztą przed ślubem miała nieprawdopodobny nawał pracy. Po prostu na widywanie się z Ewem brakło czasu. Poza zdaniem wszelkich swoich obowiązków biurowych należało przemeblować mieszkanie.
Postanowili, że on przeniesie się do niej. Było to najrozsądniejsze. Jednakże Bogna, chociaż on nie miał żadnych w tym względzie obiekcyj, zdecydowała się zmienić urządzenie pokoju po swoim pierwszym mężu. Byłoby jej przykro zostawić te same meble. I w ogóle całe mieszkanie wypadało odnowić, nadać mu nowy wyraz. To za-