Strona:Świat pani Malinowskiej (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.

twój mąż jest, zdaje się, pierwszorzędnym, doskonałym okazem.
— Nie lubię tak — skrzywiła się — powiedz po prostu: podoba ci się?
— Bardzo ładny...
— Miszutka!
— Nie dałaś mi skończyć. Bardzo ładny i miły. Odbitka dobra, przy nieznacznym retuszu, dokonanym twoją subtelną rączką, odbitka nabierze reliefu w jednych miejscach, a straci zbędne wypukłości w innych.
Wszedł Ewaryst i dosłyszawszy ostatnie słowa, zapytał:
— Mówicie państwo o fotografii?
— Tak — potwierdził Urusow — zrobiłem teraz masę zdjęć w Czechosłowacji.
I rozmowa zeszła na kwestie obojętne.
Bogna nie była zadowolona z zawoalowanych odpowiedzi Urusowa. Polegała tu więcej na swoim zmyśle obserwacyjnym: obaj rozmawiali ze sobą swobodnie i z zajęciem, a już samo to, że Miszutka nie korzystał wcale ze swego talentu ironizowania, zdawało się świadczyć o jego życzliwej ocenie Ewarysta.
Na pożegnanie powiedział:
— Zakłóciłem wam okres kwarantanny, tak pięknie nazywającej się w waszym języku miodowym miesiącem. Wybaczcie mi to przekroczenie prohibicji. To wasza jednak wina. Młode małżeństwa powinny przylepiać na drzwiach ostrzeżenie: „Uwaga! Prąd wysokiego napięcia“. Ale nie obawiajcie się, po upływie kwarantanny będę zaglądał do was częściej. Na razie do widzenia i... Boże dopomóż!