Ta strona została uwierzytelniona.
pary, sztywne sylwetki lokai, roznoszących szampana i kruszony, zaglądał do bridge’istów, pił z panami przy bufecie (Bruderschaft z dwoma hrabiami i z Denhoffem), wychodził na balkon, pod którym lśnił wąż oczekujących, wspaniałych aut, liczył tytuły i miliony swoich gości i rósł w sobie, czuł, że rośnie, że oto stanął w samym środku świata.
W przejściu zatrzymał na chwilę Bognę i wskazując lekkim ruchem głowy salon, zapytał:
— Czy widzisz, jak przyjmuje pan Malinowski?...