pan do walki z całą opinją — proszę sobie policzyć za to podwójnie a nawet poczwórnie — to bardzo bogata pani, w jednym tylko moim banku ma w depozycie na osiemset tysięcy doskonałych papierów.
Pułkownik de Girelle, „zlimożowany“ jak wiciu jego kolegów po nieszczęsnym 27-ym maja, czyli przydzielony do obozu w Limoges w stan rozporządzalności ministra wojny, człowiek złamany i zgorzkniały, zapatrywał się czarno na sprawę Evy.
— Cokolwiek ona tam wyprawiała w Berlinie, ręczę całym honorem, że czyniła to dla Francji. Ale nasze Drugie Biuro to podziemia hiszpańskiej inkwizycji, to banda łotrów, puszczonych na kraj przez nowego, pożal się Boże, ministra wojny. Ten pan terrorem i represjami na ślepo chce podnieść ducha w społeczeństwie i w armji, no i postrachem utrzymać się przy władzy. Nikt we Francji nic jest pewien dnia ani godziny. Zgroza ogarnie kraj, gdy po wojnie ujawnią się ich zbrodnie! Skażą, skażą napewno największą artystkę świata, najszlachetniejszą przyjaciółkę Francji ku radości zdziczałego motłochu, na którym opiera się Clemenceau... Jest tylko jedna droga ratunku, staraj się pan o wypuszczenie jej za kaucją, bodaj miljona franków, Evę Evard na to stać — i niech natychmiast ucieka, do Szwajcarji byłoby trudno, najłatwiej dostać się górami do Hiszpanji. Oto moja rada, ale obawiam się jednego — że ona nie zechce uciekać, jest za dumna, nadto ceni swój honor i, niestety, zapewne zbyt ufa w przenikliwość naszych sądów wojennych...
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/119
Ta strona została przepisana.