— Więc co pan mi radzi — podjąć się obrony?
— Poradzę panu jako człowiekowi, który chce wiedzieć na co się porywa. Powiem — chcesz pan, bierz sprawę, nie chcesz — daj spokój. Ale wiedz, że adwokat, choćby gcnjalny jak, naprzykład, pan. nic nie zdoła i nic nie wskóra przed naszym sądem wojennym, jeżeli ten ma zlecenie zgóry — zasądzić! Ambicja pańska nic może tu ucierpieć, wkońcu sama Eva może się stać potężnym obrońcą swojej sprawy. Gdy stanie przed sądem, gdy się pokaże, gdy spojrzy i przemówi, to z tych dziewięciu czy dwunastu przeciętnych oficerów, stanowiących komplet orzekający, trzy czwarte może zostać do tego stopnia olśnione i porwane, że, nie licząc się z niczem, przegłosuje resztę, składającą się z siepaczy, lokajów i karjerowiczów. To moja jedyna nadzieja...
I adwokat Lourthier podjął się obrony głównie w widokach wielkiej reklamy, jaka przy tak rozgłośnej aferze bez względu na jej wynik wesprze jego osobę, tudzież dla wspaniałego honorarjum, na jakie nie bez skrzywienia przystał senator Guillet-Goudon, który otrzymał od Evy z więzienia notarjalne pełnomocnictwo dla zarządzania jej sprawami majątkowemi. Ale już po pierwszych odwiedzinach u swej klijentki w więzieniu St. Lazare uległ czarowi Evy, którą raz tylko widział na ekranie w wielkiej stylowej szlachetnej kreacji w filmie „Cześć Kobiety“, gdzie Eva Evard również siedziała w więzieniu, stawała przed sądem, ale wkońcu zwyciężyła najczarniejsze intrygi wrogów i wyszła zamąż za swego
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/120
Ta strona została przepisana.