pięknego ubogiego chłopca, który zresztą na godzinę przed ślubem został miljonerem.
Od tej chwili maître Lourthier całą energję, cały swój niepośledni talent i, rzec można, niemal całą swą paryską duszę oddał obronie.
— Maître Lourthier, pozyska pan sławę światową — podniecał go senator — albowiem twierdzę, że rozgłos, ohyda i zwycięstwo wiekopomnej sprawy Dreyfusa są niczem — twierdzę to — wobec zbrodniczej intrygi, wymierzonej przez jakąś ukrytą mafję przeciwko Evie Evard!
Eva była klijentką wysoce inteligentną ale trudną, od samego początku śledztwa obrońca napróżno błagał ją, by nie drażniła i nie ośmieszała majora, który wprawdzie nie orzeka w jej sprawie, ale od jego protokułów, od jego raportu zależy w wysokim stopniu opinja sądu.
— Zanim zobaczą i wysłuchają panią muszą przestudjować wszystkie jego papiery, a major Lejard musiałby być zaiste aniołem, żeby nie odbiła się tam jego uraza do pani. Ludzka rzecz... A dalej, czemu pani nie chce wyjaśnić mu okoliczności, dla których generał Sittenfeld znienawidził panią? Jego zemsta stałaby się dla sądu bardziej dopuszczalną, bardziej prawdopodobną, a jak dotąd sfery wtajemniczone, osławieni specjaliści z Drugiego Biura odrzucają stanowczo wszelką możliwość podobnej intrygi.
— Brak im wyobraźni.
— Tak jest, niechże im pani dopomoże!
— Nie mogę, gdyż musiałabym wtajemniczyć
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/121
Ta strona została przepisana.