— Ależ to zwyczajny szpicel! Niech się pan strzeże!
— Czego się mam strzec? Choćby szpicel, co on mi może zrobić?
— Pan mi zaimponował, doprawdy!
— Jakto?
— A tak!
— Tak?
— Tak jest! Bo u nas wszyscy się ich boju, a kto się nie boi, ten się brzydzi. Jeżeli pan się nic boi, to musi się pan brzydzić podobnem towarzystwem!
— Ani jedno, ani drugie, zresztą może się pan mylić.
— Ja go znam i uważam sobie za obowiązek ostrzec pana — to bardzo chytra sztuka! I podlec! Jak czego nie wywęszy, to nałże swojemu inspektorowi dla dalszej karjery i tych dwudziestu pięciu marek gratyfikacji, a potem włóczą niewinnego człowieka po więzieniach, dopóki im się nie znudzi — czy pan nie wie, że jest wojna?
— A pan się go strzeże?
— Ja? A poco mi to?
— A dlaczego mnie pan każe się strzec?
— Z panem zupełnie co innego, pan jest trochę niecodziennym Niemcem, w ciągu wojny przybywa pan do nas z końca świata i odrazu wchodzi pan za zasłonę germańskiej Izydy do gniazda najgrubszych tajemnic. Staje się pan mężem zaufania i przyjacielem domu arcykapłana wiedzy
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/132
Ta strona została przepisana.