Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/148

Ta strona została przepisana.

jej upór zaczął ją straszyć, gdy przedtem grzeszył raczej zbytnią oględnością, albowiem i sam podlegał jeszcze iluzjom, że sprawa, niebywale rozdęta przez szowinistyczne piśmidła brukowe i przez plotki i obciążona formalistyką sądu wojennego, w istocie jest błahą i da się opędzić wydaleniem z granic Republiki lub w ostateczności jakimś rokiem zamknięcia a i to jedynie w skutku nastrojów opinji i rzekomych wyższych względów stanu. Te złudzenia prysły już w trzecim tygodniu śledztwa i adwokat przerzucił się do najskrajnieszego pesymisty. Odtąd jak zmora na jawie i we snach prześladował go przystrojony w girlandę paragrafów tak zwany — „najwyższy przewidziany ustawowo wymiar kary“. To też gdy Eva wyznała mu, że na tydzień przed aresztowaniem ów opatrznościowy oficer doradzał jej ucieczkę zagranicę, wyrwał mu się okrzyk zgrozy, że uparła się i została.
— Pani Evo, niech pani na rozprawie porzuci patos, natchnienie, improwizację. To dobre jeszcze dla przysięgłych, to działa mocno na publiczność, ale na pani procesie sala będzie pusta. Piękne te efekty w najsłabszym stopniu nie oddziałają przychylnie na komplet sądu wojennego, wręcz przeciwnie — to są już takie typy. Musi pani według załączonej notatki scharakteryzować swoją misję i nie opuścić ani jednego faktu, dowodzącego, że cokolwiek pani robiła w Berlinie, czy w Wiedniu, czy w Głównej Kwaterze Kronprinza, następcy tronu, miało na celu ułatwienie sobie dostępu do najwyższych źródeł in-