tryumfy rozniosły jej imię po świecie i gdy naraz jak w sztuce teatralnej, jak w powieści, jak w dramacie filmowym, jak we śnie zjawiły się hołdy, wielbiciele, bogactwo...
Zanim przywykła do nadspodziewanego szczęśścia, zanim wciągnęła się w swoją wielką rolę, przeżyła momenty ciężkie pod nawałą łask fortuny, z nadmiaru pomyślności.
Rozpłakała się, gdy po raz pierwszy ujrzała się w lustrze u wielkiego krawca z rue de la Paix w nowem przebraniu w przepyszną suknię wieczorową, jedną z tych, które oddawna podziwiała z ulicy w oknie wystawowem, nie śmiąc nawet o nie j zamarzyć... Pamięta chwilę bezrozumnej rozpaczy, gdy przenosiła się do nowych, pańskich apartamentów na rue Pierre Charron i musiała porzucić swoje ubogie mieszkanko na dalekim, wysokim Montmartrze, na rue Lepic, złożonem z dwóch niemal pustych pokoików na szóstem piętrze w mansardzie, z kuchenką w szafie, z krętemi ciemnemi schodami... Ileż zawodów i trosk przeżyła w tych kątach samotna na świecie w ciężkiej walce o byt, gdy bronita się przed nędzą i przed własną urodą i tysiącem pokus, by nie potknąć się w kwiecie młodości i nie utonąć wzmąconem morzu Paryża... Ileż godzin przegadała, przemarzyła i przepłakała z biednym uroczym Victorem, który wciąż nie mógł znaleźć zajęcia i rozpaczał wraz z nią nad wciąż uciekającym przed nimi upragnionym dniem ślubu...
Stanęła po raz ostatni na balkoniku, wiszącym
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/162
Ta strona została przepisana.