Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/166

Ta strona została przepisana.

dawało jej się skupić. Była świadkiem katastrof i przełomów, męczarni i krzywd całych narodów, czującem sercem bolała nad klęską ludzkości, ale jej wyobraźnię porywało kolosalne szaleństwo świata, dając jej rozkosz wrażeń na podobieństwo ogromnego pożaru lub powodzi, które zabijają i niszczą, ale dają oczom wspaniałe widowisko, a duszy dreszcz zachwytu. I ona, jak wielu, których wojna nie dotykała bezpośrednio, gapie wielkich wydarzeń, pożeracze gazet, domagała się na codzień straszliwych nowin, klęsk, tryumfów, hekatomb i nudziła się, gdy na kilka tygodni na frontach zapanował spokój. Wojna ją pochłaniała. Szukała po świecie jej osobliwości, odmian, zwiedzała kraje koalicji, przypatrując się cierpieniom i wysiłkom narodów w coraz to innej postaci, w nowych warunkach, gromadziła kolekcję znajomości, informacyj, wrażeń. Aż wreszcie zapragnęło się jej z widowni przejść na scenę, przeniknąć za jej kulisy i wmieszać się między aktorów wielkiego misterjum. W dumnem przeświadczeniu, że jej wszystko wolno i wszystko jej ujdzie, puściła się w swój wielki wojaż do obozu nieprzyjaciela...
Teraz za to płaci, już wie, że nie wszystko wolno, nie wszystko ujdzie bezkarnie Evie Evard. Pokusiło ją dotknąć się zarzewia wojny, będąc widzem wielkiego pożaru, zbliżyła się zanadto do ściany ognia, z pustej ciekawości zajrzała na jedno mgnienie oka do płonącego domu — i oto doznała na sobie zemsty żywiołu... Swoją szaloną zachcian-