dzi kwiatów w wielkim salonie willi „Zyglinda“, czekając na pogrzeb, gdy wszyscy jego byli uczniowie i podwładni do czterdziestu pięciu lat wieku otrzymali karty powołania pod broń z obowiązkiem stawienia się w ciągu trzech dni w odnośnych obozach wyszkolenia. Komisja utknęła dopiero na osobie doktora Helma, który jako obywatel Stanów Zjednoczonych nie podlegał poborowi.
Wątpliwości i deliberacje komisji przeciął sam zainteresowany, zgłaszając się z własnej, nieprzymuszonej woli na ochotnika. Zdumienie komisji, serdeczności, owacje, grzeczności. Zaofiarowano mu różne ulgi, dwutygodniowe odroczenie, ale ochotnik Helm wyraził życzenie, by go jak najprędzej wysłano na front. Obecny przy tem wierny przyjaciel, były kapitan, inwalida von Senden, zupełnie trzeźwy i obwieszony wszystkiemi krzyżami za męstwo, wyjednał u znajomego sekretarza komisji, że amerykańskiego ochotnika wyprawiono jeszcze tego samego dnia do kadry pewnego pułku w strefie przyfrontowej, gdzie miał starych dobrych kolegów.
Zaopatrzył go w listy polecające oraz w mnóstwo rad i wskazówek praktycznych, uzbieranych z doświadczeń swej bojowej przeszłości, wreszcie odprowadził go aż do Worms. Przez całą drogę wpatrywał się weń uporczywie a chwilami oczy zachodziły mu łzami, czego się wstydził, spędzając to na wódkę, która od jakiegoś czasu rzuciła mu się na wzrok.
— Na froncie mamy zastój, to dla nas najlepsza
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/184
Ta strona została przepisana.