Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/187

Ta strona została przepisana.

licyjną, a nadomiar nikt nikomu nie ufał i ludzie z dobrej woli szpiegowali się nawzajem. Wreszcie w toku dociekań nad sposobem ratunku von Senden, bezradny, rzucił żartem myśl, żeby pójść na ochotnika i szukać okazji na froncie w zamęcie walki.
Pomysł porwał ich swoją fantastycznością, terminowy owego dnia obowiązek stawienia się przed nadzwyczajną komisją kontrolną uzupełnień przeważył sprawę. Niebawem przestali się zdumiewać i rozwodzić nad tym planem i przeszli do szczegółów jego wykonania. Nad ryzykiem śmierci w tej podróży, co na froncie grozi, każdemu żołnierzowi, przeszli oczywiście odrazu do porządku dziennego jako ludzie wojny i zajęli się samą techniką przedostania się na stronę nieprzyjaciela, jakby chodziło o zwyczajny manewr. Ustaliwszy, że rzecz równie dobrze może się udać jak i nie udać, z całą otuchą poszli przed oblicze komisji, a wieczorem tego dnia doktór Helm jechał już do swojej kadry.
Von Senden nie okazał zdziwienia, dowiedziawszy się że Greta jest agentką francuską, zapowiedział tylko poprostu, że ją zabije jak tylko zabezpieczy los przyjaciela. Claude uważał jego słowa za zwyczajną pogróżkę i nie zaprzątał się tem więcej. Ich pożegnanie było proste, żołnierskie, von Senden z trudem ukrywał wzruszenie, Claude patrzał nań z okna wagonu z tem samem zdumieniem, które występowało zawsze, gdy zastanawiał się nad dziką, zawziętą przyjaźnią swojego Niemca z pod fermy la Routoire: