Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/189

Ta strona została przepisana.

wieńców niesiono przed jego trumną od dygnitarzy państwowych, od instytucyj naukowych, od wszystkich wyższych uczelni niemieckich, od wszystkich potężnych organizacyj przemysłu chemicznego — od samego cesarza... Wśród wieńców zwracał powszechną uwagę kolosalny krąg splecionego misternie drutu kolczastego, przekreślony pośrodku szerokim równoramiennym krzyżem ze wspaniałych żółtych róż, — na jego żółtych szarfach czarne gotyckie litery wyrażały hołd wodza naczelnego wszystkich sił zbrojnych stojących w pulu i najwyższą podziękę za Żółty Krzyż. Wieniec dźwigało sześciu żołnierzy z oddziału gazowego, dekorowanych odznakami za męstwo. Szli za trumną reprezentant cesarza delegacja Wielkiej Kwatery Głównej, dygnitarze państwowi, generałowie, rektorzy politechnik i uniwersytetów, znakomitości naukowe, prezesi i dyrektorzy zakładów chemicznych, miljonerzy i miljarderzy wojennego przemysłu chemicznego... Nie było jeno nikogo, ktoby uronił za zmarłym łzę serdeczną, albowiem troje najbliższych zabrała mu wojna.
Gdy pochód wkroczył na most, zahuczało, zawyło sto kotłowni „Badische“, sto syren transportowców i holowników na Renie. W ciężkiej, tłoczącej duszę ponurości tych głosów odzywała się jakby straszliwa wola niszczącej złej potęgi, zawziętej na zgubę świata i ludzkości. Było w tem szaleństwo dziejowego kataklizmu, jego groza, jego rozpętana moc. Jednym tchem, nieprzerwanym, nieskończonym ciągiem wyły o pomstę miljony upio-