Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/194

Ta strona została przepisana.

grube afery, stąd cala moja zewnętrzna przemiana. Gdybyś wiedział z jakimi ludźmi mam teraz do czynienia, jakie sprawy przechodzą przez moje ręce... Co za sztuki wyprawiam... Muszę więc wzbudzać zaufanie i wyglądać uczciwie, a mój poprzedni rynsztokowy powab odmieniłam na urok kobiety czystej i bezinteresownej.
— I pomyśleć, że to wszystko za pieniądze... Za pieniądze...
— Tak, pieniędzy mam dosyć. Mogę ci zaraz pożyczyć pięćset marek, tysiąc marek...
— Greto, czemu nie mówisz — franków?
— Aha, chcesz tysiąc we frankach szwajcarskich, masz rację, będzie to grubo więcej...
— Nie, Greto, mówię o frankach francuskich, w których bierzesz od Francuzów twój judaszowy żołd szpiegowski.
Pod jego wytrwałem, smutnem, znużonem spojrzeniem rychło starła się z jej twarzy duma, wyniosłość, obraza. Wybuchła wściekłością, z dostojnej pani wyjrzała, zdradziła się szczwana łajdaczka. Przyłapana broniła się bezczelnością, obelgami, potokiem paskudnych słów, pogróżkami, groziła wręcz... Von Senden nie odrywał od niej oczu, patrzał na nią badawczo, spokojnie.
—...Aha!... Sprzymierzyłeś się przeciwko mnie z tym Helmem, a wiesz kto on jest? Ty łajdaku, ty zidjociały pijanico! Niedługo się dowiesz, tymczasem wierz mu, co łże na mnie ze strachu... To chyba razem z nim szpiegujecie dla Francuzów, ale ja was